Ten smukły, zgrabny, eklektyczny budyneczek z secesyjnym detalem, nieco przypominający mały alpejski zameczek znajduje się przy ul. Kościuszki na wprost Spółdzielczej. Charakterystycznym, rzucającym się w oczy elementem jest okrągła wieżyczka zwieńczona iglicowym dachem, wspartym na ozdobnych konsolkach. W wieży znajdował się zbiornik z wodą uzupełniany każdego ranka przez dozorcę. Stąd woda grawitacyjnie spływała do kranów. Elementy secesji można znaleźć na fantazyjnie powyginanych balustradach.Obok willi powstała oficyna z lokalami na wynajem i komórki. Całość była otoczona ogrodzeniem z neogotycką bramą (dziś już nie istnieją).
Willa została zaprojektowana i częściowo sfinansowana przez jej pierwszego właściciela - arch. Józefa Moszyńskiego. Powstała na początku XIX w., a na jej budowę zaciągnięto honorową pożyczkę u kuzyna architekta - Stefana Praskowskiego.
Po śmierci właściciela, jego rodzina sprzedała budynek w 1932 r., felczerowi Maurycemu Freidlich - ławnikowi zarządu miasta. Aż do końca XX w. willa należała do jego spadkobierców. Po drugiej wojnie światowej, z której budynek wyszedł bez większych uszczerbków, wyposażenie zostało rozszabrowane. Willa została wpisana do rejestru zabytków. Niestety nowa właścicielka budynku chce go po prostu zburzyć. Budynek w ostatnich latach ucierpiał również wskutek pożaru...
Józef Moszyński w trakcie budowy willi i w swojej pracowni (fot. ze strony gazeta.pl) |
Źródło informacji: gazeta.pl
Jak to zburzyć ?!...taki zabytek..historię miasta i przeszłych pokoleń .. unicestwić ! ?
OdpowiedzUsuńA co na to włodarze miasta i Towarzystwo Ochrony Zabytków ! ?